| | | WIADOMOŚCI KWIETNIA 2024 | |
| | | REKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMAREKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMA | |
| Słona cena przeklinania
Już niebawem możemy się spodziewać dość znaczącej zmiany w sposobie sędziowania na planszach całego świata. W komisji do spraw arbitrażu Międzynarodowej Federacji Szermierczej ukończono właśnie prace nad specjalnym aneksem do zbioru obowiązków sędziowskich. Jest nim spis najpopularniejszych przekleństw i zwrotów powszechnie uważanych za obelżywie, tudzież towarzyszących im gestów, które od nowego sezonu, tj. po mistrzostwach świata seniorów będą ostrzej karane. Do tego czasu sędziowie będą musieli opanować wcale niemałą wiedzę (wedle naszych ustaleń, specjalna „Księga przekleństw FIE” zawiera ponad 1500 haseł w osiemnastu językach). Na razie sędziowie przyswoją tę specyficzną nomenklaturę przede wszystkim w językach europejskich. Na chiński, arabski, suahili czy farsi przyjdzie czas nieco później. To odpowiedź FIE na coraz liczniejsze niestety przypadki niesportowego zachowania i wykorzystywanie nieznajomości rzeczy wśród arbitrów. To właśnie ma się zmienić. Pierwsze przekleństwo lub gest będzie kosztował szermierza czerwoną kartkę, drugi już kartkę czarną (ze wszystkimi tego skutkami) plus grzywnę w wysokości 100 euro. Po pierwszym roku stosowania w turniejach międzynarodowych organizowanych pod egidą FIE, regulamin ma obowiązywać we wszystkich krajach zrzeszonych w Federacji. Księga powstała na podstawie wzorców przesłanych przez poszczególne federacje krajowe. Oprócz terminów właściwych trzeba było zadbać o słowa podobnie brzmiace, tak aby np. polski szermierz nie został ukarany za niewinny (choć niezbyt elegancki) okrzyk w rodzaju "kurde!" albo "kurna!". Ciekawe, że Francuzi w swoim spisie nie umieścili niezwykle popularnego nad Sekwaną zwrotu "merde". Dla nas brzmi malowniczo, a tam na nikim już nie robi wrażenia.
|
|
|
|