| | | WIADOMOŚCI MARCA 2024 | |
| | | REKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMAREKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMA | |
| IGRZYSKA OLIMPIJSKIE PEKIN 2008
15 SIERPNIA 2008 - SZPADA MĘŻCZYZN DRUŻYNOWO
Polscy szpadziści wicemistrzami olimpijskimi!
Polscy szpadziści wicemistrzami olimpijskimi! Ich finałowi przeciwnicy Francuzi okazali się tym razem lepsi i wygrali zasłużenie 45:29. Polacy wszystko, co najlepsze pokazali w półfinałowym, niesamowicie dramatycznym starciu z Chińczykami.
Ten wielki, ogromny, sukces Polacy zawdzięczają przede wszystkim postawie w półfinałowym meczu z Chińczykami. Mecz nie rozpoczął się najlepiej, bo po remisowym starciu Radosława Zawrotniaka z Lei Wangiem (3:3) Tomasz Motyka przegrał 3:7 z Lianchi Yin i przeciwnicy zaburzli plan Polaków, który zakładał, że każdy z nich bedzie się starał wygrać swój pojedynek jednym trafieniem. Od tego momentu zaczęło się więc - po jednym trafieniu - mozolne odrabianie. Teren pod decydujace starcie przygotował Tomaszowi Motyce Radosław Zawrotniak, wygrywając z Guojie Li 7:4. Odrobił tym samym ostatnią stratę i wyprowadził drużynę na prowadzenie. Kiedy Tomasz Motyka wychodził do ostatniej walki wynik brzmiał 40:39 dla Polski. Zadaniem Polaka było więc co najmniej utrzymać tę minimalna przewagę. Ale naprzeciw wrocławianina stanął potężny Lei Wang, były wicemistrz olimpijski z Aten, szaleńczo dopingowany przez pekińska publiczność. Zaczęło się od trafień obopólnych, ale za moment Motyka sięgnął Wanga i polskie prowadzenie wzrosło do dwóch punktów! Ponowny „dubel” i na koncie naszej drużyny są już 43 trafienia. Polakom brakuje do zwycięstwa tylko dwóch punktów! Wtedy do bezpardonowego natarcia przystępuje Chińczyk. To on zadaje kolejne dwa trafienia, na które Polak nie odpowiada żadnym. Wang dwukrotnie stosuje tę sama akcję – bardzo dynamiczne natarcie z odbiciem klingi Polaka i niezwykle silne wrzucenie na brzuch. Motyka dwukrotnie nie nadąża z zasłoną. A więc remis! Jest niedobrze, bo wydaje się, że Chińczyk znalazł sposób na wygranie meczu. Jednak Polak zachowuje zimną krew. Teraz to on trafia i nasza drużyna znów na prowadzeniu - 44:43. Wang ponownie stosuje swoje najskuteczniejsze w tym pojedynku działanie
i dopada naszego szpadzistę. Po 44!
O wszystkim zadecyduje więc jedno trafienie. Tylko czyje? Chińczyk nie chce czekać, chce powtórzyć akcję sprzed chwili. Tym razem jednak Polak zamiast cofać się, skraca dystans. Wang wprawdzie odbija klingę Motyki, ale jego własna pruje powietrze. Chińczyk rozpędzony wpada z całym impetem w Polaka, który przewracając się na plecy, jeszcze w locie, jakimś cudem osadza koniec szpady gdzieś chyba na udzie przeciwnika, unikając jednocześnie jego padajacego na planszę ciała. Czerwona lampa! Trafienie! Motyka zrywa się, Chińczyk na kolanach, i tak zastaje go decyzja sędziów zatwierdzających wynik meczu na 45:44 dla Polski. Jesteśmy w finale!
Tomasz Motyka na plecach, ale już wie, że trafił. Na aparacie pali się czerwona lampa. Za kilkanaście sekund zamiast "44" pojawi się "45" i...
... Polak utonie w objęciach kolegów. (Foto AP AFP)
To właśnie w chwilę potem rozemocjonowany sukcesem Radosław Zawrotniak zapowiedział buńczucznie, że na Francuzów mają spsoób i wygrają. Potem okazało się , że to Francuzi mieli tego dnia spsoób na Polaków. Ale to jest sport. Następnym razem może być odwrotnie...
Cały turniej polscy szpadziści rozpoczęli doskonale. W ćwierćfinale pokonali drużynę Ukrainy 45:37 i mają teraz dwie szanse na medal! Ich półfinałowym przeciwnikiem będą Chińczycy, którzy wyeliminowali Węgrów. Z tymi ostatnimi Polacy mieli wyjątkowo niekorzystny bilans, a ostatnio przegrali z nimi podczas mistrzostw Europy w Kijowie. W Pekinie już nie musieli sobie nimi zaprzątać głowy. W pełni skoncentrowali się przed meczem z gospodarzami. Z nimi wprawdzie również przegrali w tym sezonie (PŚ Montreal), ale najwyraźniej bardziej mieli w pamięci ubiegłoroczną lekcję, jakiej udzielili Chińczykom, wygrywając w Paryżu 45:28. Zresztą, czy dla dobrze przygotowanych i zdeterminowanych sportowców ma to jakieś znaczenie? W tym sezonie nasi szpadziści trzykrotnie potykali się z Ukraińcami (Doha, Legnano, Montreal) i trzykrotnie przegrali, a przecież w Pekinie byli górą.
W historii polskiej szermierki drużyna szpadowa do tej pory dwa razy stawała na podium. Brąz przywieźli z Meksyku (1968) Bohdan Andrzejewski, Kazimierz Barburski, Michał Butkiewicz, Bogdan Gonsior i Henryk Nielaba, zaś srebro z Moskwy (1980) Ludomir Hronowski, Piotr Jabłkowski, Andrzej Lis, Mariusz Strzałka i Leszek Sworowski. Medal W Pekinie jest więc trzecim drużynowym w galerii szpadowej sławy.
Polacy walczyli w składzie: Robert Andrzejuk, Tomasz Motyka, Adam Wiercioch i Radosław Zawrotniak. Drużyną kierował trener Marek Julczewski.
Takie właśnie cztery srebrne olimpijskie krążki zawisły na szyjach naszych wicemistrzów.
Ćwierćfinały:
Chiny - Węgry 45:43
Polska - Ukraina 45:37
Włochy - Korea 45:37
Francja - Wenezuela 45:33
Półfinały:
Polska - Chiny 45:44
Francja - Włochy 45:39
O 3 miejsce:
Włochy - Chiny 45:35
Finał:
Francja - Polska 45:29
Kolejność:
1 Francja
2 Polska
3 Włochy
4 Chiny
5 Węgry
6 Wenezuela
7 Ukraina
8 Korea
9 RPA |
|
|
|