ZBIGNIEW CZAJKOWSKI
„Fiechtowanije – moja żizń”, czyli o nadzwyczajnym rozwoju
szermierki radzieckiej
Takich mamy zawodników, jakich mamy trenerów.
Zbigniew Czajkowski
Uważam, że poziom rozwoju danej dziedziny sportu zależy od wiedzy i
umiejętności trenerów.
Julen Isaakowicz Urałow
Julen Urałow żywo i ciekawie, tak naprawdę, to po raz pierwszy,
dokładnie opisuje historię wchodzenia szermierzy ZSRR na piedestały zwycięzców
mistrzostw olimpijskich i świata
Dawid Tyszler
Niedawno jeden z naszych trenerów
przywiózł mi z zawodów w Budapeszcie wspaniały podarek od mego dobrego
znajomego Julena Urałowa w postaci jego nowej książki „Fiechtowanije - moja żizń” z miłą dedykacją: „Zbigniewu Czajkowskomu s uważenijem i lubowiu” [1]. Przeczytałem tę
książkę jednym tchem, z niesłabnącym podziwem i zainteresowaniem. Autor opisuje
bowiem dzieje niebywałego rozwoju szermierki w ZSRR i na Ukrainie oraz jego
własny, pełen niezwykłych przeżyć, przygód, klęsk oraz osiągnięć życiorys,
związany przede wszystkim z szermierką, ale nie tylko. Treść książki jest
niezmiernie bogata i różnorodna, ja opisując moje wrażenia skupię się
przede wszystkim na tym:
1.
jak doszło do
tak wspaniałych osiągnie szermierzy radzieckich po wojnie oraz
2.
na pracy — przeżyciach,
poglądach i wynikach sportowych Autora i jego uczniów.
Oba te zagadnienia są niezmiernie ciekawe i
pouczające.
A trzeba przypomnieć i podkreślić, że w
okresie międzywojennym szermierka radziecka była całkowicie izolowana od reszty
świata (poza jednym, jedynym spotkaniem z Turcją w roku 1935), Związek Szermierczy
ZSRR nie należał do FIE, obowiązywały nieco odmienne przepisy dla poszczególnych
broni, a oprócz floretu szpady i szabli uprawiana była szermierka sportowa na
bagnety [2]. Po wojnie, tuż przed Igrzyskami Olimpijskimi w Helsinkach - 1952
Związek Szermierczy ZSRR przystąpił do FIE, a szermierze radzieccy wzięli
udział (bez powodzenia) w igrzyskach helsińskich. Pierwszym krokiem
szermierzy ZSRR w kierunku radykalnych zmian w swej sytuacji było zaproszenie w
listopadzie 1951 szermierzy węgierskich na wspólne zgrupowanie do Moskwy i Leningradu,
a kolejnym krokiem było zaproszenia naszych szermierzy na wspólne zgrupowanie i
zawody do Moskwy i Leningradu w kwietniu 1952. Tu właśnie poznałem Urałowa
oraz całą plejadę trenerów i zawodników ZSRR (patrz poniżej).
Trenerzy radzieccy, zawodnicy, działacze
z wielką pasją, dociekliwością, zapałem starali się zgłębić tajniki nowoczesnej
szermierki sportowej. Sam - jako zawodnik i wielki entuzjasta szermierki,
a później jako trener - brałem udział we wspólnych ćwiczeniach, naradach,
konferencjach, dyskusjach zawodników i trenerów naszych i radzieckich.
Kiedy jeden z późniejszych twórców znakomitej szkoły radzieckiej, trener
Witalij Andrejewicz Arkadjew, zapytał słynnego trenera węgierskiego dr Belę
Baya, jak sądzi, kiedy szermierka radziecka osiągnie poziom międzynarodowy, ten
odparł: „Doceniając wasz entuzjazm, dociekliwość, pracowitość, rozmach w działaniu,
to już chyba za jakieś 10 lat” (innym razem przewidywał nawet, że za 20 lat).
Tymczasem, ku zdumieniu wszystkich, szermierka radziecka w ciągu kilku
następnych lat osiągnęła poziom światowy i wkrótce prześcignęła poziomem,
rozmachem i wynikami czołowe potęgi o wieloletnich tradycjach, jak Włochy,
Francja czy Węgry. Wkrótce szermierze radzieccy zaczęli osiągać zdumiewająco
dobre wyniki w mistrzostwach świata i kolejnych igrzyskach olimpijskich. Nie do
wiary wprost, ale w ciągu ostatnich 50 lat szermierze radzieccy zdobyli ponad
140 (sto czterdześci) złotych medali w mistrzostwach świata i igrzyskach
olimpijskich, znacznie więcej niż wspomniane już potęgi szermiercze. Bywało często
tak, że na 8 konkurencji (indywidualny floret, szpada, szabla mężczyzn i
drużynowe oraz floret kobiet) szermierze ZSRR zdobywali 6 złotych i 2 srebrne
medale. Nieraz zdarzało się, np. we florecie kobiet, że wszystkie medale -
złoty medal w drużynie i trzy medale indywidualnie - zdobywały zawodniczki
radzieckie. Po igrzyskach w Helsinkach udało im się wyszkolić tuziny znakomitych
fechtmistrzów i całe plejady znakomitych zawodników we wszystkich broniach [3].
Autor omawianej książki Julej Urałow był
początkowo zawodnikiem, reprezentantem, a następnie znakomitym trenerem, sędzią
międzynarodowym i wielkim znawcą oraz entuzjastą szermierki.
Ja poznałem go właśnie
podczas pierwszego wspólnego zgrupowania oraz zawodów w Moskwie i Leningradzie.
Potem spotykaliśmy się nader często podczas kolejnych zawodów. Urałow, wraz z
dwoma innymi trenerami z ZSRR, był uczestnikiem kursu trenerów, który prowadziłem
w Cetniewie w roku 1973. Wspólnie zwiedzaliśmy stary, Gdańsk i Katedrę w
Oliwie. Zabrałem go też do kina na film „Hubal” i pamiętam, jak był
wstrząśnięty sceną wejścia Hubala do kościoła wraz z żołnierzami. Powiedział
wówczas zdumiony „u nas pokazanie takiej sceny byłoby niemożliwe”. Podczas
zawodów w Kijowie on mnie oprowadzał po mieście, pokazując i opisują różne
zabytki. Kijów nazywał „swoim rodzimym i najpiękniejszym miastem”.
Prowadziliśmy częste i ożywione „dyskusje szermiercze-szkoleniowe”, wykazując
najczęściej zdumiewającą zbieżność poglądów. Julen Isaakowicz Urałow z pewnością
należy do tego grona szermierzy, trenerów, sędziów, działaczy, którzy walnie
przyczynili się - obok wielu innych - do niebywałych sukcesów szermierki ZSRR,
Rosji i Ukrainy.
Burzliwe
życie Urałowa, jego działalność w szermierce i osiągnięcia
J. Urałow należy do tego pokolenia szermierzy ZSRR,
którzy dokonali wielkiego przełomu w tym sporcie. On zaczął uprawianie
szermierki już w wieku dorosłym, napotykał na liczne trudności w życiu, w tym niebezpieczeństwa
wojny, klęskę głodu i liczne przeciwności losu
Dawid Tyszler
Ojciec Urałowa był oficerem wojsk wewnętrznych
MSW, a matka również pracowała w NKWD. Do szkoły chodził w Kijowie i tu po raz
pierwszy przeżył wstrząs w roku 1937, kiedy nastąpiły masowe aresztowania
niewinnych ludzi. W tym okresie bezpośredni przełożony ojca Julena wydał mu
rozkaz aresztowania następnego dnia rano jego przyjaciela, o którym wiedział,
że był niewinny. Nie mogąc się z tym pogodzić, ojciec pojechał nocą do Moskwy i
przedstawił sytuację swemu przyjacielowi, wyższemu przełożonemu. Ten
powiedział, że rozkazu aresztowania nie może odwołać, ale może go natychmiast
przenieść do Kotłasu, gdzie będzie nadzorował prace więźniów przy budowie torów
kolejowych (nawiasem mówiąc, w roku 1941 po tych torach jechałem do łagru
w Workucie). W 1938 roku brata matki, który był zastępcą przewodniczącego
Komitetu Obwodowego Partii, aresztowano, a żonę Urałowa zwolniono z pracy.
Zaczęła wówczas udzielać lekcji francuskiego. Po napaści Niemiec na ZSRR rodzina
– bez ojca, który przebywał w Kotłasie – ewakuowała się do Nowosybirska. Jako
młodzieniec zgłosił się na ochotnika do armii i brał udział w słynnej
bitwie pod Stalingradem. Po klęsce stalingradzkiej Niemców skierowano go do
szkoły oficerskiej wojsk ochrony pogranicza. Tutaj, w ramach zajęć wychowania fizycznego,
zaczął uprawianie szermierki pod kierunkiem znanego, starego fechtmistrza
Michaiła Sazonowa. Szermierką był oczarowany i każdą wolną chwilkę poświęcał na
ćwiczenia szermiercze we wszystkich broniach, czyniąc zdumiewające postępy.
Po skróconym kursie został oficerem wojsk
ochrony pogranicza i wziął udział w walkach z „bandytami z Zachodniej
Ukrainy”, jak nazywał członków UPA. I na tym froncie przeżył niesamowite
przygody, m. in. w walkach w okolicach Lwowa i Tarnopola. Po zakończeniu
wojny powrócił do Kijowa i w roku 1945 wziął udział w Mistrzostwach ZSRR
we Lwowie, uczestnicząc we wszystkich broniach. Przez kolka lat studiował w
Leningradzie. Był wielokrotnym mistrzem ZSRR w różnych broniach, w tym mistrzem
walcząc w drużynach Ukrainy, Leningradu, zrzeszenia „Dynamo” i w zespole
„Wojennych Sił”. Był też wielokrotnym indywidualnym mistrzem Ukrainy i Leningradu
w różnych broniach.
Uczestniczył jako zawodnik w igrzyskach
Olimpijskich w Helsinkach. Na igrzyskach w Rzymie był już jako trener, a na
kolejnych igrzyskach - w Tokio, Meksyku, Monachium i Montrealu - jako sędzia
międzynarodowy (pełniący ponadto funkcje pilnego obserwatora i trenera). Jako
trener brał udział w licznych zgrupowaniach szkoleniowych zrzeszenia,
reprezentacji Ukrainy i zespołu ZSRR. Nauczał wielu zawodników, w tym tak
znanych, wybitnych medalistów olimpijskich i mistrzostw świata, jak: G.
Kriss, W. Putjatin, I. Witebskij, J. Czyż, P. Ignatow, E. Żłudko, W. Bykow
i wielu, wielu innych. W „międzyczasie” ukończył studia w Leningradzkim
Instytucie Kultury Fizycznej (odpowiednik naszej AWF), gdzie oczywiście pilnie
zajmował się szermierką.
Po przejściu na emeryturę pracował jako
trener w zrzeszeniu sportowym „Spartak” i w dalszym ciągu odnosił liczne sukcesy
szkoleniowe. Był zapraszany jako trener na wszystkie zgrupowania kadry
narodowej, udzielał lekcji lewą i prawą ręką we wszystkich broniach, chociaż
szczególnie sobie upodobał sobie floret. Nawiasem mówiąc, u nas panuje trochę
„moda” ścisłej specjalizacji trenera w jednej broni. Osobiście uważam, że ograniczanie
się do jednej tylko broni „zawęża widnokręgi”, sprzyja zasklepieniu, utrudnia
poszukiwanie nowych metod, nowych rozwiązań szkoleniowych i nowych pomysłów
taktycznych.
Trener Urałow bardzo pilnie obserwował
zawody, szczególnie mistrzostwa świata i igrzyska olimpijskie, sporządzał dokładne
zapisy i wysnuwał odpowiednie wnioski ze swych obserwacji. Dlatego jego książka
zawiera bardzo żywe, dokładne opisy kolejnych wielkich zawodów i nawet
poszczególnych walk wybranych zawodników.
Od kilku już lat Julej Urałow pracuje w
Izraelu, mimo, że był wielkim patriotą Związku Radzieckiego, chociaż pod koniec
swego pobytu w ZSRR dostrzegał wiele ujemnych zjawisk. Swój przyjazd do Izraela
nazwał „repatriacją”. Nawiasem mówiąc języka jidisz i hebrajskiego zaczął się
uczyć dopiero w Izraelu.
Osobowość
Urałowa, jego poglądy, metody, system szkolenia i wychowania
Jedynym, rozsądnym sposobem wychowywania jest oddziaływanie własnym
dobrym przykładem, a jeśli nie można inaczej - to odstraszającym przykładem
Albert Einstein
Celem zapewnienia większej przejrzystości i zwięzłości
przedstawię swe wywody w kolejnych, krótkich punktach.
1) Należy zacząć od
motywacji. Bardzo wiele osób - biorąc pod uwagę stosunki w ZSRR, niski
poziom życia, liczne ograniczenia etc. - uważa, że jednym z głównych
motywów działania w sporcie trenerów radzieckich i zawodników były motywy
zewnątrzpochodne, a to uzyskanie paszportu, wyjazdy za granicę, zdobycie odpowiedniego
mieszkania, stypendia, nagrody etc. Obcując przez kilka dziesiątków lat ze
sportowcami radzieckimi odniosłem wrażenie, że tak jednak nie było [4]. Może to
się wydać dziwne, ale rzucało się w oczy umiłowanie szermierki, radość jej
uprawiania, chęć dokładnego poznania i osiągania wysokich wyników w zawodach.
Oczywiście, były przypadki wykorzystywania np. chęci zdobycia „kwartiry” dla pozyskania
zawodnika i przeniesienia go do innego miasta i zrzeszenia sportowego, ale
były to przypadki sporadyczne. Na ogół trenerzy, działacze i szermierze radzieccy
wykazywali ogromny zapał, dociekliwość, godzinami rozmawiali o szermierce, ćwiczeniach,
metodach treningu, oddziaływaniu wychowawczym i cały czas starali się uczyć i
wprowadzać ulepszenia do organizacji oraz sposobów prowadzenia zaprawy. W ZSRR
wydano dziesiątki znakomitych podręczników szermierki, w tym szczególnie liczne
i wartościowe książki Witalija Arkadjewa. Autor omawianej książki Julen Urałow
tak był zauroczony szermierką, że początkowo nie dostrzegał („nikt nie jest tak
ślepy jak ten, kto nie chce widzieć - V. Hugo) wielu nader ujemnych zjawisk w
Związku Szermierczym.
2) Jeżeli chodzi o
teorię i praktykę szermierki, to pierwszym „otwarciem oczu” na jednostronność
poglądów w okresie powojennym było wspomniane już spotkanie i wspólne ćwiczenia
z szermierzami węgierskimi. Do czasu tego spotkania zawodnicy i trenerzy
radzieccy święcie wierzyli w „czarowną moc” wszechstronnej (ogólnej, podstawowej)
sprawności wysiłkowej (słynne ćwiczenia „ogólnorozwojowe”). Lekcja zbiorowa
zaczynała się od godziny trwających ćwiczeń ogólnorozwojowych, nie mających wiele
wspólnego z szermierką. Węgrzy patrzyli na to ze zdumieniem. Z jeszcze większy
zdziwieniem patrzyli zawodnicy i trenerzy radzieccy na rozgrzewkę, ćwiczenia
sprawnościowe i szermiercze zawodników węgierskich. Ćwiczenia sprawnościowe
były ukierunkowane lub raczej ściśle związane z ćwiczeniami szermierczymi,
prowadzone bardzo swobodnie i różnorodnie. Wiele ćwiczeń przeprowadzano metodą
zabawową, a w ćwiczeniach szermierczych zwracano uwagę na dokładność, wybór
działania, a w znacznie mniejszym stopniu na szybkość wykonania ruchów.
Szermierze radzieccy było przekonani o swojej zdecydowanej wyższości i ich
rozczarowanie było ogromne, kiedy w spotkaniu drużynowym ponieśli druzgocące
porażki we wszystkich broniach. Wysoka porażka z Węgrami stanowiła wielki
wstrząs. Zaczęli się nad tym zastanawiać i doszli do następującego wniosku:
„Cóż wart jest nasz atleta w porównaniu z umiejętnością fechtowania?” Urałow
tak pisze na ten temat: „Tak, opanowaliśmy nieźle technikę. Dla nas było jasne
jak wykonywać dane działanie i trafiać przeciwnika, ale my nie potrafiliśmy
wybrać odpowiedniej sytuacji dla wykonania danego działania, a jak się okazało,
KIEDY jest nie mniej ważne niż JAK. Nasz atletyzm i ogólna sprawność ruchowa
nie pomagały nam ukrywać nasze działania, a Węgrzy z łatwością, na podstawie
różnych przedsygnałów, rozpoznawali nasze zamiary. My nie mieliśmy postrzegania
w trakcie walki. I jeszcze wiele, wiele nowego poznaliśmy na tym pierwszym
wspólnym zgrupowaniu. I my rzuciliśmy się do uczenia się”.
3) Trenerzy radzieccy,
wśród nich Urałow, mocno podkreślali znaczenie lekcji indywidualnej, zalecając
przy tym realistyczne warunki ich prowadzenia i nauczania nie tylko
określonych działań bronią, ale ich stosowania w zmiennych warunkach walki,
przy czynnie przeciwdziałającym przeciwniku. Jest to bardzo ważne i - chociaż
wydaje się tak logiczne i oczywiste - nader często widzimy lekcje, w których
fechtmistrz wykonuje dziwaczne, manieryczne, „nieprawdziwe”, nie zagrażające
ruchy - podstawia ramię lub pierś do trafienia lub podbija broń ucznia (uczeń
wówczas nie uczy się poprawnego osadzania pchnięcia oraz „samoczynnie”, bezwiednie
wyłącza skupienie uwagi). A oto słowa Urałowa: „W lekcjach indywidualnych
starałem się stwarzać takie sytuacje taktyczne, jakie występują w prawdziwej
walce, przy czym jeżeli Grisza wprowadzał jakieś improwizacje, ja to
popierałem. Jest sprawą bardzo ważną pozwalać na rozwijanie twórczej fantazji ucznia,
uczyć go inicjatywy i umiejętności zmiennego działania zależnie od rozwoju
sytuacji taktycznej”.
4) Urałow był
przeciwnikiem krótkich, kilkudniowych zgrupowań, na których przeprowadzano
jedynie walki ćwiczebne, bez dodatkowych ćwiczeń i bez lekcji indywidualnych. Nadmiar
walk - bez innych ćwiczeń - prowadzi do znużenia, przy czym jeżeli stale walczy
się z liczeniem trafień, to zawodnicy nie próbują stosowania nowych działań i
zawężają swój zasób stosowanych działań. Jeżeli walczy się ciągle bez liczenia
trafień, to prowadzi do znudzenia i braku bojowości. A oto słowa Urałowa: „Bez
systematycznych ćwiczeń i bez lekcji indywidualnych nie może być mowy o
jakimkolwiek postępie Nie można przecież nazwać zgrupowaniem szkoleniowym przyjazdu
na dwa dni czołowych szermierzy w jednym z rodzajów broni i
przeprowadzania z nimi wyłącznie ćwiczebnych zawodów. Walki, walki... i więcej
nic”. To powinni przeczytać starannie i uważnie niektórzy nasi trenerzy.
5) Julen bardzo przeżywał
walki swoich uczniów, wysoko cenił znaczenie współpracy i współodczuwania (empatia)
trenera z zawodnikiem oraz stawiał konkretne zadania szkoleniowe i wynikowe. Niedawno
odbyły się w Płowdiw (Bułgaria) Młodzieżowe Mistrzostwa Świata, na które pojechał
już jako trener zespołu Izraela. Swojemu uczniowi Hrisze wyznaczył zadanie
zdobycie medalu mistrzostw. Po bardzo zaciętych i dramatycznych walkach jego
wychowanek zdobył brązowy medal. Urałow tak to ocenił: „Nawet kiedy stałem na
najwyższym podium chwały jako mistrz ZSRR, nie odczuwałem takiego wzruszenia,
jak teraz, kiedy mój uczeń nagrodzony został brązowym medalem i podniesiono
flagę Izraela”.
6) Stosunek Julena
Urałowa do szermierki (jak i do wszystkiego, czym się zajmował) był pełen
zapału, dociekliwości, intelektualny i przy tym bardzo wszechstronny.
Szermierka jest jego pasją i dlatego z przyjemnością działał w klubie czy
zrzeszeniu sportowym. W pracy z kadrą, pilnie obserwował ćwiczenia i zawody, przemyśliwał
nad doskonaleniem procesu zaprawy, Najpierw sam z entuzjazmem ćwiczył jako
zawodnik, potem udzielał lekcji i prowadził ćwiczenia zbiorowe jako trener.
Brał udział w licznych dyskusjach i konferencjach metodycznych, w pracy w
klubach, w szkoleniu kadry zrzeszenia, Ukrainy, ZSRR, a ostatnio Izraela. Ponadto
był sędzią międzynarodowym oraz organizatorem zawodów oraz akcji szkoleniowych.
Z wielką pasją i zapałem propagował sport szermierczy.
7) Przeżycia i doświadczenie
życiowe Urałowa, przeżycia wojenne i inne, działalność w szermierce jako
zawodnika, trenera, sędziego, działacza w dużym stopniu przyczyniły się do jego
autorytetu. Był szanowany, poważany i lubiany, przez trenerów i zawodników, i
często zwracano się do niego o poradę w sprawach trudnych i konfliktowych.
8) Jak już wiele
razy pisałem, w szermierce, w różnych krajach i na różnych poziomach, nader
często występuje „fiksacja czynnościowa”, tj. stosowanie metod, form, sposobów
prowadzenia ćwiczeń, które przed laty miały swoje uzasadnienie, a obecnie -
przy nowym poziomie wiedzy, przy nowym doświadczeniu, nowych przepisach, zmianach
w stylu i taktyce walki szermierczej, sposobach rozgrywania zawodów, nowej aparatury
do sędziowania etc etc., poglądy te i metody stały się zupełnie
przestarzałe i mało skuteczne. Mam tu na myśli takie przeżytki, jak sposoby zadawania
pchnięcia oparte na metodach sprzed wieków, kiedy nie było jeszcze aparatu
elektrycznego do sędziowania, stosowanie „nieprawdziwych” ruchów przez
fechtmistrza - udzielanie lekcji zawodnikowi bez maski, prowadzenie stale
ćwiczeń pracy nóg bez broni etc etc. Urałow jest zdecydowanym przeciwnikiem
przestarzałych metod, stale poszukuje nowych logicznych, skutecznych rozwiązań.
Dlatego pilnie obserwuje wszystkie zawody, ćwiczenia i pilnie zapisuje swoje
spostrzeżenia i wnioski. Kiedy raz pewien trener zapytał go, co sądzi o jego
sposobie prowadzenia lekcji indywidualnej, Urałow odpowiedział „Ta lekcja nie
różni się niczym od lekcji, jaką dawałeś pięć lat temu”. W słowach tych oczywiście
była zawarta krytyka.
Kiedy po dłuższej
przerwie w wyjazdach na zawody zagraniczne, spowodowanej przeniesieniem się do
Izraela, po kilku latach wyjechał na wielki turniej szpadowy do Heidenheim,
szczególnie pilnie i wnikliwie oglądał walki i lekcje różnych trenerów. Potem
napisał: „Ten wyjazd miał dla mnie ogromne znaczenie. Zrozumiałem jak wiele
jeszcze muszę przemyśleć i co muszę zmienić w mojej działalności trenerskiej.”
Niestety, wielu naszych trenerów nie wykazuje takiej postawy. W swych lekcjach
indywidualnych i innych ćwiczeniach powtarzają oczywiste błędy z uporem maniaka.
O takich trenerach napisał znany fechtmistrz amerykański, pięciokrotny olimpijczyk
Michael Marx: „Muszę się przyznać, że złości mnie, kiedy widzę jak trener
udziela lekcji tak jak robił to jego trener 20-30 lat temu, lub który robi coś,
co właśnie przychodzi do głowy”.
9) Urałow w pełni
docenia i szeroko rozumie zasadę indywidualizacji, i to zarówno w odniesieniu
do trenerów, jak i zawodników. Oznacza to m. in., że w ramach pewnej szkoły
trener dostosowuje jej poglądy, metody, sposoby postępowania do swojej osobowości.
I tak mimo pewnych, oczywistych, ogólnie przyjętych zasad radzieckiej szkoły
szermierki, poszczególni trenerzy - w określonych granicach - stosowali swoiste
metody nauczania. Klasycznym, rzucającym się w oczy przykładem odmienności poglądów
i metod nauczania i wychowania oraz kierowania procesem zaprawy są dwaj wybitni
trenerzy, wychowawcy wielu medalistów mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich
- Witalij Arkadjew i Iwan Manajenko [5]. Urałow również starał się dostosowywać
swoje metody treningu do swych wymiarów osobowości oraz – przede wszystkim -
starał się nauczać techniki i taktyki biorąc pod uwagę budowę cielesną, wymiary
osobowości, cechy przyrodności, skłonności taktyczne poszczególnych zawodników.
Podkreślał z wielkim zadowoleniem i dumą, że np. wśród wybitnych
florecistów radzieckich - Midler, Żdanowicz, Putiatin, Syssykin i inni - mimo
pewnych wspólnych cech i przynależności do jednej szkoły, każdy był inny.
Znaczenie i konieczność indywidualizacji metod szkolenia i stylu kierowania
podkreśla znane powiedzenia Michaiła Ozolina „Każdy wielki trener kroczy własną
drogą”. Jednym z takich wielkich trenerów jest bez wątpienia autor omawianej
książki - Julen Urałow.
Nawiasem mówiąc,
zawodników o silnej i wybitnej osobowości trudno jest wtłoczyć w jeden,
jednolity system poglądów, zaprawy, stylu walki i taktyki. Przekonaliśmy się o
tym dobitnie w latach pięćdziesiątych, kiedy naszych szablistów szkolił Janos
Kevey, stosujący – w odróżnieniu od tradycyjnej szkoły węgierskiej - wyjątkowo
brutalny i prymitywny, szablonowy sposób szkolenia, A jednak nasi czołowi
szabliści pozostali sobą i każdy na planszy i poza planszą był inny, przy czym
właśnie w walce potrafili umiejętnie wykorzystywać swoje odmienne, oryginalne
cechy, umiejętności i skłonności taktyczne.
10) Rozwój szermierki
- jak i innych dziedzin sportu - zależy od wielu czynników (organizacja sportu
w danym kraju, finanse, zasobność obywateli, pomoc władz państwowych, związków
zawodowych, organizacji społecznych etc etc), ale szczególnie istotnym
czynnikiem jest poziom wykształcenia, wiedza, umiejętności praktyczne,
motywacja i style kierowania trenerów. I w ZSRR — oprócz pomocy państwa -
związków zawodowych, wojska, uczelni etc, oprócz faktu w wykorzystywania
sportu dla indoktrynacji ideologicznej i celów propagandowych, ogromną rolę w
niebywałym rozwoju i osiąganiu międzynarodowych sukcesów szermierzy ZSRR
odegrali trenerzy. Oprócz sławnych postaci jak Witalij Arkadjew, Iwan Manajenko
[5], Dawid Tyszler, Lew Kuzniecow i cała plejada innych, wielką rolę w rozwoju
szermierki ZSRR i Ukrainy odegrał Julen Urałow. Jego sukcesy są tym bardziej
godne podkreślenia i podziwu, że nic nie przychodziło mu łatwo, że w życiu
napotykał na wiele przeszkód. Wspominałem pokrótce tylko niektóre z nich. Teraz
dodam jeszcze jeden przykry wypadek. Kiedy aresztowano naszego Jerzego
Pawłowskiego, w jego notatniku znaleziono adresy Midlera i Urałowa. To
wystarczyło do tego, aby im wstrzymać paszporty na kilka lat.
Warto dodać, że Urałow i jego rodzina
byli bezkrytycznymi i pełnymi entuzjazmu zwolennikami komunizmu w wydaniu
radzieckim. Pod wpływem różnych wydarzeń, wyjazdów za granice i kontaktów
międzynarodowych stopniowo zaczął odczuwać wątpliwości co do słuszności takiej
postawy. Po katastrofie w Czarnobylu napisał następujące słowa:
Zmieniły
się poglądy ludzi. Wszyscy dostrzegli przestępcze kłamstwa systemu. Ja już
dawno zacząłem się krytycznie odnosić do ideologicznych dogmatów komunizmu. Dawno
znikło fanatyczne oddanie partii Lenina i Stalina.
Zakończenie
Człowiek
dopóki żyje - powinien pracować.
towarzysz Kim Ir Sen
Postęp, rozwój i sukcesy szermierzy ZSRR, Rosji i Ukrainy są godne podziwu, tym bardziej, jeżeli zważy się fakt, w jak w trudnych warunkach przystąpili do FIE i nawiązali kontakt z szermierką międzynarodową. Już po kilku latach prześcignęli takie potęgi szermiercze, jak Włochy, Węgry czy Francja. Dość wspomnieć, że np. na Igrzyskach Olimpijskich w 1972 roku każdy uczestnik zespołu ZSRR wracał do domu z medalem olimpijskim lub, że na XXI Igrzyskach Olimpijskich szabliści ZSRR zdobyli złoty medal drużynowo i komplet medali indywidualnie. Na mistrzostwach świata w 1961 roku w Turynie zespół ZSRR – wszystkie bronie – w punktacji medalowej zajął bezapelacyjnie pierwsze miejsce: 28 punktów, przed Polską 15 punktów i Węgrami 11 punktów, zdobywając 4 złote, 2 srebrne i 2 brązowe medale.
Jak już podkreślałem, wielka w tym
zasługa radzieckich trenerów, ich umiłowania szermierki, pracowitości,
dociekliwości, ciągłego szukania czegoś nowego i bardziej skutecznego w
procesie zaprawy i wychowania. Znaczenie roli trenerów podkreśla tak Urałow: „W
ogóle uważam, że poziom rozwoju jakiejkolwiek dziedziny sportu zależy przede
wszystkim od trenerów. Utalentowane dzieci znajdują się w każdym mieście i w
każdej wsi, trzeba się tylko nimi odpowiednio zająć.”
Ciekawie i trafnie Urałow podkreślił
znamienne cechy szermierki: „Jeżeli w pięściarstwie i zapasach zdolności
wysiłkowe mają ogromne znaczenie (co można przeciwstawić powalającemu uderzeniu
Tysona?), to w szermierce na wysokim poziomie najważniejsze są: myślenie taktyczne i stan psychiczny
zawodnika. I z tym właśnie związana jest arcyważna rola trenera szermierki”.
Omawianą książkę Urałowa gorąco polecam
trenerom szermierki i nie tylko szermierki. Można się z niej naprawdę bardzo
wiele nauczyć, zmusza ona do przemyśleń i twórczych wniosków i napawa podziwem
dla jej autora, jego poglądów, pracy i osiągnięć, a pamiętać trzeba, że często
pracował w niesłychanie trudnych warunkach Trzeba jeszcze koniecznie podkreślić,
że Julen Urałow przy całej swojej fascynacji szermierką, nie był monomaniakiem,
ale miał wszechstronne, bogate zainteresowania. Przede wszystkim kochał poezję
i rozczytywał się w twórczości poetów, bardzo lubił muzykę i nieźle się na niej
znał, uwielbiał wycieczki i zwiedzanie miast, architektury, muzeów. Podczas
wyjazdów na zagraniczne zawody, poza oczywiście zawodami, które bardzo pilnie i
wnikliwie śledził, wiele godzin - nawet kosztem odpoczynku i snu - poświęcał na
zwiedzanie.
Swoje wspomnienia i rozważania, swoje
opowieści, w których m.in. opisuje dokładnie przebieg różnych zawodów, a nawet
pojedynczych walk decydujących o olimpijskich medalach, Autor tak kończy „Poka daju uroki - żiwu” (Dopóki udzielam
lekcji – żyję.)
Odnośniki
1. Urałow J.: Fiechtowanije - moja żizń, Odessa 2004,
Widawniczij Centr „Studija Negicijant”.
2. Czajkowski Z.: Nowa szermierka. Rozdział: Szermierka w
Związku Radzieckim. Warszawa 1951. Wyd. GKKF.
3. Czajkowski Z.: Szermierka radziecka w oczach jej twórców,
Sport Wyczynowy 1970, nr 2,
Czajkowski Z.; Drogi rozwojowe szermierki radzieckiej. „Kultura Fizyczna” 1955, nr
11.
Czajkowski Z.:. Etapy mistrzostwa szermierza.(Recenzja Arkadjew W. A. i wsp.: Strojenije mastierstwa fiechtowalszczika.
Moskwa 1975. „Fizkultura i Sport”) „Sport Wyczynowy” 1976, nr 6.
4. Czajkowski Z.: Wtedy nie myśleliśmy o bogactwie,
pieniądzach. „Sport Wyczynowy”
2002, s9. nr 9-10.
5. Czajkowski Z.: Na dwu, krańcach dwa przeciwne bogi.
„Sport Wyczynowy 1997 nr 3‑4